Promocja!

Teraz mogę wszystko – Beata Znamirowska-Soczawa, Zbigniew Libera

Książka składa się z trzech części: w pierwszej zamieszczono opowiadania napisane przez autorkę, Beatę Znamirowską-Soczawę, na podstawie rozmów z wieloma kobietami (i mężczyznami) dojrzałymi, do których komentarze napisał psycholog dr Igor Pietkiewicz. Część druga zawiera poradnik w formie wywiadów ze znamienitymi fachowcami w swoich dziedzinach: seksuologiem i ginekologiem dr. Zbigniewem Liberem, ginekologiem i onkologiem prof. Anitą Olejek, psychologami: prof. Katarzyną Popiołek oraz Kingą Tucholską, prof. Ewą Kozdroń, propagującą aktywizację ruchową kobiet dojrzałych oraz prezeską Dress for Success Poland Dorotą Stasikowską-Woźniak o wsparciu w powrocie na rynek pracy kobiet bezrobotnych. Część trzecia to swoisty poradnik o tym, jak spojrzeć na dojrzałego partnera napisany przez seksuologa dr. Zbigniewa Liberę oraz kontrowersyjny manifest polskiego samca alfy, pokazujący męski punkt widzenia na kobiety i związki seksualne. Dodatkiem jest opowiadanie o zabarwieniu erotycznym o małżeństwie mającym niekonwencjonalne podejście do seksu pozamałżeńskiego.

W książce poruszono wiele aspektów dotyczących psychiki, problemów, przemyśleń kobiet dojrzałych. Autorka podjęła próbę uzmysłowienia im, że osiągnięcie 50 lat życia to nie koniec, a dopiero początek czegoś nowego, otwarcie pięknego okresu w życiu, kiedy po spełnieniu wielu ról i wyzwań, jakie stoją przed kobietą matką i kobietą pracownikiem, nareszcie przychodzi czas dla siebie, czas na spełnianie się w roli własnej przyjaciółki i erotycznej bogini. Na szukanie nowych wyzwań, uczuć i emocji. Książka jest przesycona pozytywną energią, świadomością własnej wartości, optymizmem i zachętą do spełnienia intymnego, które mają dowartościować kobiety wchodzące w okres późnego lata swojego życia.

  • Ilość stron: 224
  • Format: 148 x 210 mm
  • Oprawa: miękka
  • Cena: 29,90 zł
  • ISBN: 978-83-60429-31-0

Original price was: 20.00zł.Current price is: 10.00zł. z VAT

Poprzednia najniższa cena: 10.00.

Opis

WYWIAD Z BEATĄ ZNAMIROWSKĄ SOCZAWĄ

Jest Pani kobietą wielu pasji, ale ogromnym sukcesem jest to, że udało się Pani zaangażować tak wiele znamienitych osób i połączyć ich ideą powstania książki. Proszę powiedzieć, jak się Pani to udało?
Beata Znamirowska-Soczawa: Urodziłam się dokładnie pięćdziesiąt lat temu, w Dzień Kobiet. Jak większość z nas, gdy dobiegamy tej magicznej liczby w naszym życiu, zaczęłam robić różne podsumowania. I wówczas mój przyjaciel podsunął mi pomysł napisania książki dla kobiet w moim wieku. Zasugerował, że właśnie my najbardziej potrzebujemy w tym okresie dowartościowania, dopieszczenia swojej osoby w różnych płaszczyznach. Rozejrzałam się w księgarniach i rzeczywiście – jest nisza wydawnicza. Wiele poradników jest skierowanych do innych grup wiekowych, a większość jest napisana przez autorów zagranicznych. Niewiele jest o naszym, codziennym polskim życiu, które jest bardzo specyficzne. Kobiety mojego pokolenia wychowywały się w siermiężnym, ale stabilnym systemie, a pracować i żyć przychodzi nam na rynku wielu wyzwań. Chciałam pokazać nie tylko obraz życia Polek urodzonych w przedziale lat 1955-1969, ale także dać im cenne rady – jak żyć, jak dbać o zdrowie, jak znaleźć w sobie wartości i siły, aby korzystać z życia jak najlepiej. Zwróciłam się do różnych specjalistów z dziedziny seksuologii, ginekologii, psychologii, aktywizacji ruchowej i zawodowej i najbardziej przydatne informacje zawarłam w książce w postaci wywiadów. I co najciekawsze, NIKT, do kogo się zwróciłam, mi nie odmówił. Podzielono się chętnie bardzo głęboką wiedzą i doświadczeniem. Pisanie książki, rozmowy, zbieranie informacji wyzwoliło we mnie tyle pozytywnej energii, że emanuje z każdego napisanego słowa. Mam nadzieję, że Czytelniczki znajdą w nich odpowiedzi na różne nurtujące pytania.

Proszę powiedzieć, co chce Pani przekazać w swojej książce?
Polki, które dobiegają, mają lub przekroczyły pięćdziesiąty rok życia są szczególnym pokoleniem. Śmiało można powiedzieć, że pierwszym, które ma tyle możliwości. Nasze babcie, a nawet mamy, gdy przekroczyły pół wieku życia, były już uważane za nestorki, staruszki. Spełniły swoje życiowe role i pozostawała im wyłącznie funkcja babci piastującej wnuki i żyjącej z emerytury męża. My mamy różnorodne perspektywy. Poczynając od możliwości dbania o swoje ciało, rozwój fizyczny, a przede wszystkim umysłowy i karierę zawodową. Tyle się mówi o godzeniu roli matki i osoby czynnej zawodowo. Przecież to jest wspaniałe! Wiele z nas jest uzależnionych od swoich partnerów, zwłaszcza finansowo. Ale i oni rozumieją coraz częściej, że mamy swoje potrzeby, swoje zainteresowania. Że chcemy się spełniać na różnych polach. Wiele jest jeszcze nierówności – w dostępie do wysokich stanowisk czy wyższych zarobków. Jednak chyba wyraźnie odczuwamy zmianę swojej pozycji społecznej. Nie jestem zagorzałą feministką, moim celem nie jest deprecjonowanie roli mężczyzny, wprost przeciwnie. Jest różnica między byciem kobietą niezależną, mającą poczucie własnej wartości i swoje zdanie a wojującą feministką. Uważam, że czuły, rozumiejący partner, to dar od losu. Każdy sukces – domowy, zawodowy czy chociażby zmiana wizerunku albo zrzucenie kilkunastu kilogramów, lepiej smakuje, gdy się ma go z kim dzielić, gdy nasz mężczyzna to docenia. Ale jeśli nie mamy takiego partnera, to nie możemy patrzeć na swoje życie tylko przez pryzmat tego, jaki jest nasz mąż. To my powinnyśmy być dla siebie najważniejsze. Powinnyśmy się doceniać, wierzyć we własne siły. To nie egoizm. Tylko właściwa postawa wobec samej siebie zapewni nam poczucie spełnienia i właściwe relacje uczuciowe z otoczeniem, z rodziną, z partnerem.

Jakie są Pani marzenia?
Głęboko wierzę w to, że możemy afirmować nasze marzenia, wpływać na nasze życie. Czasami realizacja niektórych marzeń odsuwa się w czasie albo odbywa się w zaskakujący dla nas sposób. Codziennie wypuszczamy jakieś marzenia, mniejsze lub większe. Od siły naszej woli, tego jak bardzo czegoś pragniemy zależy, czy się one spełnią. Trzeba sobie też czasami pomóc. Kilka lat temu miałam bardzo ciężki okres, zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Popełniłam kilka błędów, które zemściły się tym, że pewnego dnia obudziłam się z perspektywą życia, którego w ogóle nie chciałam. Trudno sobie poradzić w takiej chwili, gdy wszystko się zwala na głowę. Nie zabrakło mi tylko jednego – silnej woli i wrodzonego optymizmu. Powoli, każdego dnia zaczęłam odsuwać od siebie rzeczy niedogodne i w końcu znalazłam ścieżkę, która doprowadziła mnie do nowych, zaskakujących wyzwań. Zmieniłam miejsce zamieszkania, pracę, otworzyłam się na nowe propozycje. Śmiało mogę powiedzieć, że ubiegły rok był jednym z najlepszych i najciekawszych w moim życiu. Spełniło się wiele moich małych i większych marzeń. I teraz wierzę, że właściwie nie ma rzeczy niemożliwych, że każdą przeszkodę można pokonać lub ominąć, a w najgorszym wypadku – oswoić. Jak każdy miewam chwile zwątpienia. Jednak wtedy pytam siebie – po co sama sobie zatruwam życie, po co dopuszczam do siebie negatywne emocje? W czym one mi pomogą? Był taki okres w moim życiu, że zapomniałam o tym, iż najważniejsze to postępować zgodnie ze swoją naturą, kierować się miłością i empatią. Teraz kieruję się wyłącznie tymi uczuciami. I dobrze na tym wychodzę. Jestem po prostu szczęśliwa. Mam kilka konkretnych marzeń, na przykład podróż do Tybetu, możliwość poznania duchowego wymiaru tej części świata. Wiem, że kiedyś tam pojadę, to tylko kwestia czasu.

Czego życzyłaby Pani sobie i wszystkim Polkom 50 plus?
Życzę wszystkim kobietom mojego pokolenia, aby czuły się tak spełnione i szczęśliwe jak ja. Gdy byłam małą dziewczynką, zawsze chciałam zostać dziennikarką albo pisarką. Zawód odpowiedni zdobyłam, jednak uprawiam go, można powiedzieć, hobbystycznie. Współpracuję z prasą i telewizją, ale nigdzie na stałe. Moim źródłem utrzymania jest zupełnie inny zawód, który też z czasem polubiłam. Jednak nie o to chodzi. Czasami robimy w życiu to, co jest możliwe, a nie to, co chcemy. Jeśli możemy łączyć pracę zawodową z pasją, to najpiękniejsze co nas może spotkać. Oczywiście w wymiarze pracy. Podsumowując swoje pierwsze pięćdziesiąt lat życia są rzeczy, które bym zmieniła. Ale jest wiele takich, które mi wyszły. Jestem dumna z moich córek i wnuka, mam udane życie uczuciowe. Nauczyłam się cieszyć drobiazgami, chwilami. W jakiejś książce wyczytałam pytanie: co będę wspominać umierając? Coraz częściej się nad tym zastanawiam. Czy warto gonić za materialnymi atrybutami plasującymi nas w otoczeniu? Jasne, fajnie mieć dom, samochód, pieniądze, które pozwalają nam na coś więcej niż przeżycie od wypłaty do wypłaty. Ale najważniejsze są uczucia, relacje z innymi osobami, to co im dajemy i co od nich otrzymujemy. Mężczyźni, którzy przeczytali moją książkę są zaskoczeni, że bohaterki moich opowiadań tak bardzo potrzebują uczuć, zainteresowania i erotycznego spełnienia. Jeden z kolegów stwierdził, że nie wiedział, iż dla kobiet dojrzałych seks i miłość są tak ważne. Myślał, że jak już mają męża i dzieci ich zainteresowania tą sferą się kończą. A tu proszę – jaka niespodzianka! W opowiadaniach moich rozmówczyń wyraźnie wyszła ta potrzeba – potrzebujemy seksu i tyle. Ulegamy zauroczeniom, flirtujemy i zdradzamy. Chcemy, aby ktoś nas dopieszczał, doceniał i często nam o tym mówił. Jednocześnie same podejmujemy decyzje o sobie, jesteśmy świadome własnych możliwości. Do pięćdziesiątki musiałyśmy sprostać tylu wyzwaniom, zorganizować tyle spraw, być ostoją dla tylu ludzi, że po pięćdziesiątce spokojnie damy sobie radę. I to jest przesłanie mojej książki: korzystajmy z życia, róbmy to, co sprawia nam przyjemność, pozwólmy się kochać i kochajmy, bo TERAZ MOŻEMY WSZYSTKO. Tylko my same możemy sobie odebrać prawo do szczęścia. Lecz po co tak się karać?