A było to tak – samorząd bez tajemnic

 

Trzydzieści pięć lat temu przywrócono w Polsce samorząd lokalny. 

W szczególnie trudnej pozycji startowej były miasta i gminy, których dobrobyt był ściśle związany z górnictwem, hutnictwem czy budownictwem. Tam procesy reorientacji gospodarki były szczególnie dotkliwe. Reforma samorządowa zdawała się być bezsilna wobec gwałtownego załamania się rynku pracy. W takiej sytuacji postawiona została również Czeladź, jedno z wielu miast aglomeracji Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Dzisiaj o problemach lat przełomu nikt już w zasadzie nie pamięta. Oczywiście są jeszcze miejsca czy nawet całe osiedla, o których jakby zapomniano, ale pomimo tego zmiany są ewidentne. Jak doszło do tak istotnej zmiany jakościowej? Jak wyglądały algorytmy działań? Jak osiągano kolejne szczeble rozwoju? Jakie tajemnice skrywano w samorządowej kuchni? Opowiada niniejsza pozycja, a ściślej mówiąc jej autor, Marek Mrozowski.

 

Fragment I

Opisane w niej wydarzenia dotyczą wprawdzie tylko jednego i konkretnego polskiego miasta, ale przecież mechanizmy „władzy”, gdzie indziej w  Polsce, są takie same. Tak jak podobne są uwarunkowania, w których wszystkie gminy muszą funkcjonować.

Fragment II

W całym tym wyborczym zamieszaniu umyka cel kampanijnej zawieruchy, a jest nim wyłonienie grupy osób, która będzie zdolna do kreowania takiego materialnego rozwoju miasta, by ten skutecznie stymulował oczekiwany rozwój społeczny całej wspólnoty. Niestety, rzadko kiedy w kampaniach zauważamy ten oczywisty związek. Wybory, to najprawdziwszy „konkurs piękności”.

 

Fragment III

Ważnym aspektem lansowanego przeze mnie kierunku rozwoju było  przeorientowanie miasta względem centrum aglomeracji. Chodziło mi o to, by ostatecznie zlikwidować odwieczną granicę pomiędzy Śląskiem, a Zagłębiem Dąbrowskim, która w Czeladzi trwała i trwa w najlepsze. W moich założeniach nasze miasto miało przestać być niechcianym satelitą Sosnowca, a wejść w orbitę Katowic. W gruncie rzeczy nie bardzo wiele było trzeba. Wystarczyło konsekwentnie dążyć do realizacji nowego układu komunikacyjnego uwzględniającego powyższe założenie. Sprawa ta wydawała się oczywista naturalnie, ale pomimo tego miała bardzo wielu przeciwników.

Fragment IV

Od 2003 roku, ulicę po  ulicy, rozkopywaliśmy, by ułożyć kanalizację sanitarną, deszczową, sieć gazową, energetyczną, oświetleniową, wodociągową, teletechniczną, by wreszcie dotychczasowe dojazdówki przekształcić w asfaltowe ulice z chodnikami. Ze względów  organizacyjnych, nie mogliśmy zadania zrealizować stosunkowo szybko. Trwało  to osiem lat, ale efekt usatysfakcjonował wszystkich. 

Kategoria:

39.90 z VAT

Opis

Trzydzieści pięć lat temu przywrócono w Polsce samorząd lokalny. 

W szczególnie trudnej pozycji startowej były miasta i gminy, których dobrobyt był ściśle związany z górnictwem, hutnictwem czy budownictwem. Tam procesy reorientacji gospodarki były szczególnie dotkliwe. Reforma samorządowa zdawała się być bezsilna wobec gwałtownego załamania się rynku pracy. W takiej sytuacji postawiona została również Czeladź, jedno z wielu miast aglomeracji Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Dzisiaj o problemach lat przełomu nikt już w zasadzie nie pamięta. Oczywiście są jeszcze miejsca czy nawet całe osiedla, o których jakby zapomniano, ale pomimo tego zmiany są ewidentne. Jak doszło do tak istotnej zmiany jakościowej? Jak wyglądały algorytmy działań? Jak osiągano kolejne szczeble rozwoju? Jakie tajemnice skrywano w samorządowej kuchni? Opowiada niniejsza pozycja, a ściślej mówiąc jej autor, Marek Mrozowski.

 

Fragment I

Opisane w niej wydarzenia dotyczą wprawdzie tylko jednego i konkretnego polskiego miasta, ale przecież mechanizmy „władzy”, gdzie indziej w  Polsce, są takie same. Tak jak podobne są uwarunkowania, w których wszystkie gminy muszą funkcjonować.

Fragment II

W całym tym wyborczym zamieszaniu umyka cel kampanijnej zawieruchy, a jest nim wyłonienie grupy osób, która będzie zdolna do kreowania takiego materialnego rozwoju miasta, by ten skutecznie stymulował oczekiwany rozwój społeczny całej wspólnoty. Niestety, rzadko kiedy w kampaniach zauważamy ten oczywisty związek. Wybory, to najprawdziwszy „konkurs piękności”.

 

Fragment III

Ważnym aspektem lansowanego przeze mnie kierunku rozwoju było  przeorientowanie miasta względem centrum aglomeracji. Chodziło mi o to, by ostatecznie zlikwidować odwieczną granicę pomiędzy Śląskiem, a Zagłębiem Dąbrowskim, która w Czeladzi trwała i trwa w najlepsze. W moich założeniach nasze miasto miało przestać być niechcianym satelitą Sosnowca, a wejść w orbitę Katowic. W gruncie rzeczy nie bardzo wiele było trzeba. Wystarczyło konsekwentnie dążyć do realizacji nowego układu komunikacyjnego uwzględniającego powyższe założenie. Sprawa ta wydawała się oczywista naturalnie, ale pomimo tego miała bardzo wielu przeciwników.

Fragment IV

Od 2003 roku, ulicę po  ulicy, rozkopywaliśmy, by ułożyć kanalizację sanitarną, deszczową, sieć gazową, energetyczną, oświetleniową, wodociągową, teletechniczną, by wreszcie dotychczasowe dojazdówki przekształcić w asfaltowe ulice z chodnikami. Ze względów  organizacyjnych, nie mogliśmy zadania zrealizować stosunkowo szybko. Trwało  to osiem lat, ale efekt usatysfakcjonował wszystkich.